Przydarza się ,że ugniatamy na blacie to i owo..
Oczywiście zgrabne ruchy palców potrafią odpowiednio urobić nasze ciacho i
spowodować, że odda się ono wprawnym ruchom naszych rąk.. po takiej
ręcznej zaprawie i późniejszym zaimplementowaniu odpowiednich dodatków z
pewnością dostrzeżemy, że nasze ciacho ma tendencję do szybkiego wzrostu…
rośnie.. w oczach wręcz rośnie.. lubimy na to patrzeć prawda? Kiedy już
nacieszymy nasze oczy tym widokiem, pozostaje już tylko włożyć rozrośnięte
ciasto do pasującej foremki. Rozmiar foremki oczywiście dopasowujemy pod
wielkość naszego ciacha.. Dobrze jest jeśli nasza foremka ma dobry poślizg, dzięki
czemu ciacho nie będzie przywierać. Dbamy zatem o jej odpowiednie nawilżenie. Następnie
rozgrzany do czerwoności piekarnik przysłuży się do uwieńczenia naszego sukcesu,
a ochy i achy, które będą towarzyszyć dalszej konsumpcji zapewne pozostaną nam
na długo w pamięci..
Z pamiętnika urodziwej kucharki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz